czwartek, 4 sierpnia 2011

03.Ulica Pokątna

Stawili się u Snape'ów dokładnie o 13:00. Petunia udawała chorą - co wiedziała tylko Lily - więc nie towarzyszyła im. Na szczęście. Jeszcze namówiła by rodziców aby kupili jej coś ze świata magii.
-To jak my tam się dostaniemy? - zapytał pan Evans
-Za pomocą proszku Fiuuu... - odpowiedziała pani Snape
-Jeżeli można spytać. Jak to działa?
-Och to bardzo proste, zobaczycie na Severusie.
Mama Sev'a wyciągnęła mały woreczek w środku był proszek. Wszyscy podeszli do kominka. Nie było w nim drewna. Severus podszedł do mamy i wziął garść proszku. Wszedł do kominka.
-Na Pokątną! - krzyknął, w tym samym czasie rozsypał proszek i zaraz zniknął w zielonych płomieniach.
Rodzice Lily zrobili wielkie oczy, a sama Liliy trzymała się taty. Rodzice Snape'a wyglądali jakby bawiły ich  miny Lily i jej rodziców . Pani Snape wyciągnęła do Rudowłosej worek. Mała spojrzała na nią, podeszłam nabrałam garść proszku.
-Czy to bezpieczne?
-Jak najbardziej. - zapewniłają
Weszła do kominka. Uczyniła to co Sev.
-Na Pokątną!
Zobaczyła jeszcze raz Salon w domu Snape'a i zielone płomienie. Bała się, że za chwilę się spali. Ale poczuła tylko łaskotanie w miejscach gdzie dotknął ją zielony ogień. Po chwili poczuła, że ma grunt pod nogami, ale tylko jedną małą chwilkę, ponieważ się wywróciła. Na szczęście złapał ją Severus. Kilka minut później pojawili się dorośli. Wyszli na zewnątrz. Była to uliczka cała w sklepach, ciastkarniach i pubach. Ludzi tam co nie miara.
-No, chodźcie w jakieś spokojniejsze miejsce.
Weszli do jakiegoś pub'u.
-Coś dla państwa? - zapytała blondyna
-Tak, dla nas proszę piwa kremowe. - powiedział pan Snape
-A dla dzieci?
-To samo. - odpowiedział szybko Severus
Kelnerka odeszła.
-Piwo?! Dla dzieci?! - oburzyła się mama Lily
-Piwo kremowe jest bezalkoholowe.
-Aha. Przepraszam, ale nie wiedziałam.
Wyjęła swoją listę i przeczytała z rodzicami:

HOGWART
SZKOŁA
MAGII i CZARODZIEJSTWA
-------------------------------

UMUNDURKOWANIE
Studenci pierwszego roku muszą mieć:
1. Trzy komplety szat roboczych (czarnych)
2. Jedną zwykłą szpiczastą tiarę dzienną (czarną)
3.Jedną parę rękawic ochronnych (ze smoczej skóry albo podobnego rodzaju)
4. Jeden płaszcz zimowy (czarny, zapinki srebrne)
UWAGA:wszystkie stroje uczniów powinny być zaopatrzone w naszywki z imieniem.

PODRĘCZNIKI
Wszyscy studenci  powinni mieć po jednym egzemplarzu następujących dzieł:
Standardowa księga zaklęć ( 1 stopień ) Mirandy Goshawk
Dzieje magii Bathildy Bagshot
Teoria magii Adaleberta Wafflinga
Wprowadzanie do transmutacji (dla początkujących) Emerika Switcha
Tysiące magicznych ziół i grzybów Phyllidy Spore
Magiczne wzory i napoje Arseniusa Jiggera
Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleść Newta Scamandera
Ciemne moce: Poradnik samoobrony  Quentina Trimble'a

POZTAŁE WYPOSAŻENIE
1 różdżka
1 kociołwk (cynowy, rozmiar 2)
1 zestaw szklanych lub kryształowych fiolet
1 teleskop
1 miedziana waga z odważnikami
Studenci mogą także mieć jedną sowę ALBO jednego kota ALBO jedną ropuchę.

PRZYPOMINA SIĘ RODZICOM, ŻE STUDENTOM PIERWSZYCH LAT NIE ZEZWALA SIĘ NA POSIADANIE WŁASNYCH MIOTEŁ.

-I naprawdę mogę to wszystko tu kupić? - spytała nie pewnie Ruda
-Tak, nigdzie indziej w Anglii tego nie znajdziesz.
Kelnera przyniosła im zamówienie, szybko wypili i zaczęli się zastanawiać gdzie pójść najpierw.  
-Może zacznijmy od szat je kupuje się najdłużej, bo przecież trzeba jej jeszcze przymierzyć - powiedziała mama Snape'a
Ich pierwszym celem był bank Gringotta gdzie Snape'owie wypłacili pieniądze, a Evans'owie zamienili mugolskie pieniądze na czarodziejskie następnie odwiedzili sklep o nazwie: MADAME MALKIN - SZATY NA WSZYSTKIE OKAZJE.
Weszli, był to średniej wielkości jedno piętrowy budynek. Wszędzie były porozwieszane szaty. Nad jednymi było napisane: WIECZOROWE, nad innymi: SZKOLNE, nad jeszcze innymi: CODZIENNE. Oni jednak zaczęli od płaszczów zimowych. Madame Malkin szybko znalazła płaszcze idealnie pasujące na Sev'a i Lily. Następnie Madane Malkin znalazła im szaty szkolne.
-To może my pójdziemy z państwem Evans z powrotem do pub'u. - zaproponowała pani Snape Severus doskonale zna ulicę Pokątną. Często tu jesteśmy.
-Dobrze. - zgodzili się wszyscy.
Lily poszła następnie z Severusem po kociołki, teleskopy, fiolki oraz wagę.
Gdy mieli prawie wszystko zaszli jeszcze do księgarni: ESY I FLORESY tam kupili potrzebne podręczniki.
-Najlepsze zostawiłem na koniec - stwierdził młody Snape - chodź.
Doszli do małego budynku z szyldem głoszącym: OLLIVANDEROWIE: WYTWÓRCY NAJLEPSZYCH RÓŻDŻEK OD 382 R. PRZED NOWĄ ERĄ.
-Teraz różdżki? - zapytała Lily
-Tak, to jest najlepsze.
Weszli do sklepu. Było w nim pełno półek, na których było pełno małych pudełeczek. Stał tam też mały kontuarek.
-Y.. Dzień dobry - powiedzieli równo
-Witam, witam - odpowiedział im staruszek, który wyskoczył z za kontuarku - pierwszo roczni, co?
Obydwoje pokiwali głowami.
-Wyjątkowo was w tym roku dużo. No to kto pierwszy.
Popatrzeli po sobie. W końcu Snape podszedł pierwszy. Próbował tylko kilka różdżek. Teraz przyszła kolej na Lily popatrzył na nią. Ona próbowała wiele różdżek.
-A może ta? To jest:10 cali, wierzba, bardzo elegancka, znakomita do rzucania uroków.
I wtedy gdy Lily dostała ją w rękę, Rozbłysło światło, nasilił się wiatr.
-Tak, to ta.
Wyszli od Ollivandera bardzo zadowoleni.

Lily i jej rodzice wrócili do domu.
-Wiesz córciu chcieliśmy ci zrobić niespodziankę i...
-I co? - zapytała podejrzliwie Lilyanne
-Kupiliśmy ci SOWĘ!!
Dopiero wtedy Lily zobaczyła Klatkę z śnieżno białą sową. Nazwała ją Śnieżka, bo bardzo lubiła tą bajkę i do tego pasowało jej do upierzenia.
Gdy młoda Evans siedziała w łóżku zaczęła czytać Dzieje magii. Po jakimś czasie zasnęła ze świadomością, że to wszystko to jednak nie sen, że są osoby podobne do niej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz